wtorek, 28 sierpnia 2012

TMAI vs. Markowitz


Po ostatniej notce postanowiłem poeksperymentować z poziomem akceptowanego ryzyka w modelu Markowitza oraz zrobić to, co powinno mieć miejsce ostatnio: obliczyć wyniki portfela zbudowanego wyłącznie o TMAI.
Poziom akceptacji ryzyka przez osobę, dla której obliczane są udziały akcji w portfelu, oznaczany jest w Markowitzu jako A. W poprzedniej notce wartość tego parametru wynosiła 6 i była dwukrotnie wyższa niż najczęściej stosowana wartość (3). Zobaczmy więc, jakie udziały model wyznaczył dla tej liczby:
  • Wawel – 3%
  • Silvano – 16%
  • Olympic – 57%
  • Integer.pl – 7%
  • Puławy – 17%.
Jakie wyniki dał ten portfel? 26%. Czyli lepiej niż gdyby akceptowane ryzyko było niższe. Obniżmy w takim razie A do minimalnej wartości, czyli 1. Może wynik będzie jeszcze lepszy? Oto uzyskane udziały:
  •  Olympic – 100%.
A stopa zwrotu? 29%!. Tak więc podjęcie dodatkowego ryzyka opłaciłoby się. Wzrost ryzyka wiąże się tutaj także z ryzykiem braku dywersyfikacji. Tym razem wartym podjęcia.

Z czystej ciekawości zobaczmy, jak wyglądałby portfel przy akceptacji ryzyka na poziomie 12, czyli niskiej:
  • BZ WBK – 35%
  • Wawel – 9%
  • Silvano – 9%
  • Olympic – 17%
  • Integer.pl – 11%
  • ZPUE – 1%
  • Puławy – 12%
  • Pegas – 4%.
Stopa zwrotu: 18%. Nic zaskakującego. Mniejsze ryzyko, mniejszy zysk.

Teraz czas na pominięcie modelu Markowitza. Co się stanie, jeśli akcje każdej ze spółek kupimy za tę samą kwotę? Przypominam, że w portfelu znajdzie się wtedy 10 spółek o najwyższej wartości TMAI. Stopa zwrotu z takiego portfela wyniesie 21%. Mamy zatem odpowiedź, co odpowiada w większej mierze za wyniki: TMAI. Markowitz to tylko dodatek, który pozwala nam uszczknąć kilka procent. Ale zawsze lepiej jest mieć kilka procent więcej niż mniej.

Prawdziwą perełką w portfelu okazała się (z resztą bardzo słusznie) spółka Integer.pl. Ale model nie chciał mieć jej w portfelu jako spółki dominującej. Decyzję, aby właśnie na tę spółkę skierować najwięcej kapitału, należałoby podjąć po dodatkowym jej przeanalizowaniu.

2 Komentarze do posta “TMAI vs. Markowitz”

Robert Galewski pisze...

Widać, że TMAI wybiera całkiem dobre spółki, które raczej mają dobrą opinię. Pytanie tylko, czy nie trafiłeś na "wzrostowy okres". Oczywistą rzeczą jest, że nawet dobrze wyselekcjonowane akcje nie dadzą takiego zwrotu w tak krótkim czasie wiele razy, więc albo stracimy raz sporą kwotę, albo systematycznie będziemy zarabiać mniej. Ciekawy sposób dla lubujących się w Grahamowskim sposobach. Jesteś programistą, więc nie dziwi mnie, że lubisz takie "skryptowe" podejścia:-)

adaqus pisze...

Fakt, może to być ich wzrostowy okres. Wskaźniki, które wybrałem do TMAI, są uzależnione od popularności spółek na giełdzie. Może trochę upraszczam, ale mogę powiedzieć, że ten zestaw wskaźników służy właśnie do tego, aby znaleźć spółki, które są dobrze oceniane przez rynek. Jeszcze jakiś czas pobawię się z tym zestawem, a potem go zmienię. Sam jestem ciekaw, co z tego wyniknie :).

Dodaj komentarz

 
© 2012 Inwestycje i ekonomia. Wszelkie prawa zastrzeżone | Powered by Blogger
Design by psdvibe | Bloggerized By LawnyDesignz